Kosmetyczne „antydepresanty” od DR.Crandall’a

Jeszcze kilka lat temu nastrojowe skutki jesiennej aury odczuwałam zdecydowanie słabiej. Jednak po wejściu w czwartą dekadę mojego życia zauważyłam, że na mój nastrój coraz większy wpływ ma wszystko co mnie otacza. Możliwe, że właśnie dlatego tak pragnę otaczać się rzeczami o niezwykłym ładunku energetycznym.

W jesieni jak żadną inną porą roku jesteśmy zdecydowanie bardziej skłonni do folgowania swoim zachciankom i sprawiania sobie drobnych przyjemności. Dlaczego by nie sprawiać ich sobie również kosmetycznie? O ile początek jesieni, kolorowe liście na drzewach, blask ostatnich ciepłych promyków słońca, bywa zachwycający i wpływa kojąco na nasze zmysły, o tyle listopad swoją mglistą aurą raczej nie rozpieszcza… Krótki dzień, w dodatku absolutnie szary, nie działa dobrze na samopoczucie.

Jak zacząć taki dzień ze słoneczną energią?

Cóż, a jak Panie myślą, jaką radę może dać zawodowa makijażystka;)?

img_20161029_162247bm

Mój „dzień dobry” zaczyna się w łazience :)

Najważniejszą rzeczą w budowaniu pozytywnego nastroju na cały dzień są wszelkie aspekty sensualne w kosmetykach, których używam. To jest właśnie magia kosmetyków, że potrafią i wpływają na nasz nastrój.

Po przebudzeniu, prysznic. Obowiązkowo cudownie pachnący żel – to musi być zapach, który budzi. Podobnie balsam do ciała – musi zachwycająco pachnieć! A jesienią niech zawiera rozświetlające drobinki. (?)… że ich nie widać spod grubych rajstop i pod wełnianym golfem? Ale Ty wiesz, że one tam są a Twoje ciało wygląda pięknie! I dzięki temu od razu masz pogodniejszą twarz i minimum 1cm więcej wzrostu!;)

Kolejny etap to pielęgnacja twarzy – u mnie od razu połączona z subtelnym makijażem. Tak, tak. Zdziwiona? Subtelnym dziennym makijażem. Naprawdę nie chodzę w makijażu scenicznym po ulicy. Mój codzienny makijaż to przede wszystkim doskonała pielęgnacja, która dyskretnie poprawia również urodę.

Jeśli nie jesteś reporterką tv/nie pracujesz w drogerii, naprawdę nie musisz nakładać 5mm warstwy makijażu by czuć się i wyglądać bosko.

Dlaczego tak ważnym jest by do codziennego makijażu wybierać kosmetyki o właściwościach przede wszystkim pielęgnacyjnych? Za 10 lat podziękuje Ci za to Twoja skóra, wciąż jeszcze nie wymagająca botoxu ;)

Może trochę straszę, ale kosmetykami na chemicznych ciężkich komponentach (które za to są hiper! wytrzymałe w ekstremalnych warunkach) bardzo łatwo zniszczyć sobie skórę. Kosmetyki „profesjonalne” zostały stworzone do specyficznych warunków studyjnych, teatralnych i filmowych. I tam też powinny być stosowane. Nie szkodzą zastosowane od czasu do czasu. Zaszkodzą używane na co dzień.

Klucz do zrozumienia działania i ewentualnych skutków tkwi w składach kosmetyków. Którym niestety nie poświęcamy zbyt dużej uwagi. Ale dziś nie o tym…

Wracając do kosmetycznych „pigułek szczęścia” ;)

Po odpowiednim przygotowaniu mojej skóry do makijażu, sięgam w końcu po moje ostatnie kosmetyczne odkrycie.

img_20161029_161104b

Kosmetyki, które wyglądają jak wspomnienie wakacyjnej przygody. Chociaż za sprawą PHYSICIANS FORMULA przybyły do polski wprost ze słonecznej Kalifornii, to akurat seria z olejkiem arganowym, przywodzi na myśl cudowną egzotykę targów Marrakeszu. Olejek arganowy jest nazywany płynnym złotem Maroka, jednak jego właściwości trudno wycenić, są po prostu bezcenne;). Szczególnie doskonale sprawdza się bowiem w naszym klimacie podczas jesieni i zimy, zapewniając jedyną w swoim rodzaju ochronę dla naszej skóry (przed zmiennością temperatur, wiatrem i mrozem). Nie sposób także nie wspomnieć o jego absolutnie fenomenalnym działaniu (jak na całkowicie naturalny produkt) przeciwzmarszczkowym!

Kosmetyki z serii arganowej mają silne działanie nawilżające a ich opakowanie, tekstura i zapach dostarczają wszystkich zmysłowych doznań jakich jesienią od kosmetyku wymagam.

Pomimo, iż w Polsce dostępny jest tylko ciemniejszy kolor kremu BB, naprawdę nie trzeba się go bać. Nie nadaje się jedynie do cer o typowo chłodnym kolorycie. Blade skóry (jak moja) w tonacji ciepłej przy nałożeniu go na odpowiednio nawilżaną cerę, w niewielkiej ilości, nie muszą się niczego obawiać.

Produkt pięknie wyrównuje koloryt skóry i delikatnie go podbija (dodając nieco zdrowszego kolorytu poszarzałej cerze) Podkreślam jednak, iż powinien być nałożony z umiarem! :)

Posłużę się tutaj zdjęciem dłoni, która na mróz reaguje zaczerwienieniem. Ma też kilka przebarwień. Mogą Panie zobaczyć jak wspaniale radzi sobie z widocznymi naczynkami. Zdjęcia są bez żadnej obróbki w programie. Pokazują rękę w świetle dziennym w pomieszczeniu.

picsart_10-29-06-42-39dowpisu
1 zdjęcie ukazuję dłoń saute 2 dłoń z kremem bb 3 dłoń z bb przypudrowanym pudrem transparentnym 4 dłoń z bb przypudrowaną pudrem brązującym z tej samej serii (wersja już nie dla bladziochów ;) )

Drugie zdjęcie pokazuje konsystencję kremu oraz dłoń po rozsmarowaniu kremu w większej ilości. (Światło dzienne na zewnątrz)

 

picsart_10-29-06-46-03

Proszę sobie do tego dodać te cudowne opakowania, które na toaletce wyglądają niczym trofea przywiezione z egzotycznych letnich podróży. Przywołują słońce i uśmiech na twarzach. I zapach… równie egzotyczny i czarodziejski, który poprawia nastrój natychmiastowo. Łapię się na tym, że chociaż mój makijaż nie wymaga odświeżenia, zerkam często w lusterko umieszczone w puderniczce z pudrem brązującym, wyłącznie po to, by móc poczuć tę cudowną nutę zapachową.

img_20161029_162103bm

Jeśli już jesteśmy przy puderniczce, to nie mogę nie zwrócić uwagi na puder brązujący i jego fantastyczną teksturę. Nie jest to jednak klasyczny bronzer do modelowania/konturowania twarzy. Nie trzeba mieć nadzwyczajnych zdolności ani absurdalnie drogich czarodziejskich narzędzi by produkt położyć idealnie. Kładzie się miękko, i jeśli nakładamy go w niewielkiej ilości, sam doskonale grając ze światłem tworzy piękne subtelne przejścia i niewidoczne granice. Poza właściwościami brązującymi ma bowiem również właściwości rozświetlające (Patrz fot.dłoni nr4).

W wersji jesiennej muskam nim delikatnie kości policzkowe, stosując go zdecydowanie bardziej jako mniej oczywisty rozświetlacz ;) Przy mojej stosunkowo jasnej karnacji korzystam ze środkowej (jaśniejszej) części produktu. I w tej roli spełnia się fantastycznie. Rozświetlenie jest dużo bardziej naturalne w wyrazie, niż w przypadku typowych produktów rozświetlających. Nakładam go również na powieki (uwielbiam kosmetyki wielozadaniowe) zamiast cienia do powiek, wyłącznie na ich środkową część. Zabieg ten dodaje błysku w oku a nie wymaga niekończącej się uwagi i długiego czasu aplikacji.

Uwaga nowy produkt ma duże złote brokatowe drobinki, które są jedynie powierzchowną ozdobą. Naprawdę nie nadającą się do dziennego makijażu. Łatwo na szczęście się ich pozbyć (poprzez wymiatanie;)).  Bardzo zadowala również a nawet nieco pozytywnie zaskakuje stosunek ceny do jakości.

img_20161029_162204bm

 

Pewnym jest, że poza właściwościami upiększającymi i pielęgnacyjnymi, są to kosmetyki, które zdecydowanie poprawiają nastrój, wnosząc w naszą listopadową codzienność troszkę egzotycznego słońca a polskiej „złotej” jesieni po prostu dodają blasku ;)

img_20161029_160325bx

PHYSICIANS FORMULA (formuła lekarska bądź lecznicza)  Dr. Crandall – wybitny alergolog stworzył pierwszą na świecie linie kosmetyków hypoalergicznych do makijażu, oczywiście z MIŁOŚCI. Kosmetyki te powstały bowiem dla żony doktora, która miała skórę wyjątkowo wrażliwą. Produkty Physicians Formula nie zawierają ani jednego z ponad 132 składników wykorzystywanych w kosmetykach kolorowych odpowiedzialnych za wywoływanie alergii i podrażnienia skóry.

Niestety kosmetyki te nie są łatwo dostępne w Polsce. Można je na razie kupić wyłącznie w douglas :)

 

 

9 uwag do wpisu “Kosmetyczne „antydepresanty” od DR.Crandall’a

    1. Dziękuję. Bardzo się cieszę, że mój styl pisania może się podobać :) To bardzo „poprawiający jesienny nastrój” komplement ;) Cieszę się też, że udało mi się zachęcić do kosmetyku. Dodam tylko iż wszystkie kosmetyki marki są naprawdę warte uwagi, zwłaszcza ze względu na bardzo przyjazne dla naszych skór składy :)

      Polubienie

Dodaj komentarz